Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1215

Ta strona została uwierzytelniona.



Moja jéjmość, — rzekł pan Szwarc do żony jednego wieczora, gdy spokojnie siedzieli oboje w ostatnim pokoiku i jakoś dosyć byli pochmurni, od dawna nie mając wiadomości od syna, — moja jéjmość, jakby się to tobie zdawało? przyszła mi myśl jedna, potrzebaby się nam poradzić.
Szwarcowa, która coś robiła około doniczek zeschłego na pół geranjum, może aby mąż nie dopatrzył że łzy miała w oczach, odwróciła się żywo ku niemu.
— Mój kochany, — odpowiedziała udając spokój, — już jak ty co pomyślisz, to pewnie