Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1230

Ta strona została uwierzytelniona.
16

— Mam mój własny interes, — rzekł cicho. — Jest pan?
— A to trzeba mu zaanonsować! — odparł lokaj.
— Chciéjcie z łaski swojéj powiedziéć, — zająknął się stary, — powiédzcie proszę, powiédzcie, że w interesie arendy przyjechał szlachcic, chce wziąć propinacją?
— A! a! — zawołał sługa odchodząc, ale zaraz się zawrócił. — Ja nie wiem czy teraz można?
— Spróbójcież proszę! — powtórzył ocierając pot z czoła stary i wcisnął dwuzłotówkę, która milcząco ale gorliwie została przyjętą i schowaną do bocznéj kieszeni.
Szwarc odetchnął stanąwszy przed progiem i spojrzał na siebie, brakło mu serca, drżał.
— A! no, słowo się rzekło, — powiedział sobie w duchu, — cofać się już nie czas, co Bóg da, to da!
Pan Feliks był w swoim pokoju, ale nie sam. Szwarc młody, który gorliwie starał się o Elwirę, tak, że nawet ojca chciał sobie pozyskać, i dosyć w dobrych z nim był stosun-