Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1236

Ta strona została uwierzytelniona.
22

dno, — nie dbał o siebie, nie zapobiegliwy, w austerji często piwa nie było, opuścił mi budynki nawet.
W téj chwili drugie drzwi pokoju pana Feliksa wychodzące ku salonowi, otworzyły się i bokiem wciskając się przez nie, dla niezmiernéj szerokości krynoliny, weszła panna Elwira, pod pozorem szepnięcia parę słów papie, w istocie aby Adolfa wyciągnąć. Adolf na jéj widok zerwał się grzecznie, ale zmieszany swém położeniem, wydał się tak dziwnie Elwirze, iż poczuła że mu coś dolega. Zwykle spokojny i trochę chłodny, tą razą rzucał się, oglądał, śmiał się gorączkowo i niepokoił do tego stopnia, że nawet pan Feliks zrozumiéć go nie mógł i patrzał nań z ciekawém zdziwieniem.
— Co mu się u licha stało? — mówił w sobie.
Szwarc, choć nie było gorąco, nieustannie pot z czoła ocierał. Narębski brał to za zmięszanie się jego wielkością i majestatem, i zamierzał być jak najpopularniejszym.
Dnia tego Elwira była kwaśną, weszła więc z miną dumną, niezadowolnioną, ledwie spoj-