Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1237

Ta strona została uwierzytelniona.
23

rzała na stojącego u drzwi szlachcica i odezwała się do ojca po francuzku:
— Co to tu robi?
Adolf jakby dostał w piersi sztyletem, udał że nie słyszał, a Narębski odpowiedział:
— To ktoś co chce szynki wziąć u nas...
Elwira przeszła po pokoju, wiodąc za sobą atmosferę woni jakiemi była oblaną, minka jéj pogardliwa, chód bogini, która na ziemię zstąpić raczyła, przejęły strachem starego propinatora.
Choć zmięszany, choć niespokojny, cały w oczy się skupił, pożerając niemi Elwirę, śledząc jéj ruchy, usiłując wyczytać z fizjognomji, z dźwięku głosu, z rysów twarzy, co ta piękna maseczka biała, rumiana, pulchna, kryła w głębi śnieżnych piersi. Wydała mu się niesłychanie piękną, ale obok tego zrobiła na nim przykre wrażenie, jakby nań powiało od lodowni.
Patrzał osłupiały i milczał; Elwira czując nową postać, choć tak bardzo maluczką, że dla niéj żadnego zachodu czynić nie było warto, mimowolnie jednak pozowała, jak paw