Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1239

Ta strona została uwierzytelniona.
25

łując lepiéj poznać człowieka, który mu się wydał ostygłym, wyżytym, może dobrym w gruncie, ale jak zleżałe zboże zatęchłym i gorzkim.
— Ale ojciec to jeszcze nic, — mówił sobie w duchu stary propinator, który ludzi sądzić umiał, — córka to téż nie wiele, bo to jeszcze młoda i nie wié czém będzie; ażeby odgadnąć czém ma być przyszła żona mojego syna, potrzebaby zobaczyć matkę.
Rzadko kiedy dziecko nie układa się w formę rodzicielki, w dzieciństwie i młodości nieznaczne to jeszcze, bo ten wiek ma czém okrasić i uzielenić wady, które w przyszłości urosną, ale z latami, co się za młodu wpoiło, czego nauczył przykład, występuje jak odzywająca się, utajona choroba. Miał więc wielką słuszność stary Szwarc, że chciał dla zawyrokowania o córce, zobaczyć jeszcze matkę. Rzecz jednak była przytrudna, bośmy widzieli, jak pani Samuela pogardliwie odrzuciła uczynione jéj wezwanie.
Tymczasem stary choć miękko traktując o szynki, co Narębski czuł dobrze, nieskończe-