Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1251

Ta strona została uwierzytelniona.
37

Samuela dopiero się opamiętała i gniewna zaczęła przychodzić do siebie.
— A! to szkaradna zdrada! widzisz Elwiro! jam cię przestrzegała! Szczęściem jeszcze, że się to zawczasu wydało, syn szynkarza! syn szynkarza! C’est charmant pour une Narębska!
Elwira padła w krzesło płacząc spazmatycznie, nie miała siły powiedziéć słowa, już przez zburzone od gniewu serce, przywiązanie do Adolfa powoli przebijać się zaczynało.
— Nienawidzę go! — zawołała, — nienawidzę! gardzę nim, brzydzę się nim.
— Dano do stołu! — rzekł nagle wchodząc służący.
I tak skończyła się ta scena, Narębski wstał powoli, obojętnie, zimno.
— Nie ma co narzekać, — odezwał się, — służę pani, stało się, nie naprawimy już tego.




Przybycie Mani do domu państwa Byczków, było dla nich wypadkiem wielkiéj wagi, gdyż niełatwemi w ogóle byli w wyborze swych lokatorów. Uproszona przez Muszyń-