Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1254

Ta strona została uwierzytelniona.
40

Byczkowa wciąż była groźna i milcząca, sam pan nieufny i chłodny, coraz wyżéj kołnierzyki wyciągał, a usta wykrzywiał, — ale to trwało krótką tylko chwilę. Mania zaczęła mówić, ożywiła się nieco i pierwsze wrażenie tak było dla niéj korzystne, że nawet pani Zacharjaszowa ulegając mu, lepszą o nowym gościu powzięła opinją. Byczek nie zupełnie obojętny dla płci pięknéj, chociaż to usposobienie głęboko przed jéjmością ukrywał, poczwarne rzeczy wygadując przeciwko płochym niewiastom, czuł się ujęty wdzięczną powierzchownością Mani, oczekiwał wszakże z objawieniem swojego zdania na żonę. Gdy sami zostali po obiedzie, a jéjmość wyraziła się o sierocie, że panna Marja była bardzo miłą dziewczynką i zdawała się jakąś biedną a poczciwą i dobrą istotą, Byczek mocno to potwierdził, usiłując tylko pozostać obojętnym, tak, by pani znowu za zbyt gorącego wielbiciela go nie wzięła.
Zdobywszy szturmem gospodarzy, Mania, któréj rzeczy powoli przynoszono, uciekłszy na górę, poczęła się w mieszkaniu rozpatry-