Pan Byczek był zupełnie tego zdania i na poparcie żony, gdy Mania odeszła, dodał:
— I zawsze jest lepiéj, kiedy lokator ma jakieś meble i kosztowniejsze sprzęty; to przecie pewność dla gospodarza, gdyby, uchowaj Boże, nie zapłacił.
— Oczewiście! — dodała Byczkowa.
Mania była bardzo szczęśliwą, gdy stary przyjaciel, co pod jéj paluszkami tyle mówił rzeczy, tylą śpiewał pociechami, wsunął się wieczorem na poddasze i stanął w kątku, bokiem do okna, jakby chcąc jéj powiedziéć: przyszedłem do ciebie znowu, dzielić twoją samotność, będziemy we dwoje.
Gdy tak nareszcie wszystko poznoszono, Mania dużo miała do roboty. Lubiła żeby jéj mieszkanie było wyświeżone i ładne, by uprzedzało porządkiem o swéj pani, dobre więc parę dni zajęło jéj ustawianie, zagospodarowanie tego kątka i uczynienie go znośniejszym. Nieprzywykła do wygód, znajdowała nawet izdebkę wcale miłą i wesołą, była w niéj u siebie i panią.
Praca i krzątanie stało się najlepszém na
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1256
Ta strona została uwierzytelniona.
42