Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1260

Ta strona została uwierzytelniona.
46

A potém dodała:
— Miał słuszność Muszyński, że to porządna jakaś dziewczyna, zaraz to widać koło niéj, i nie trzpiot. Już tam ladajaka wietrznica takby o sobie nie myślała, no! to chwała Bogu!
Pani Zacharjaszowa obejrzawszy od niechcenia wszystkie kątki, raczyła nawet zaproszona przysiąść na chwilkę, a że z natury była dosyć ciekawą, poczęła namawiać i nalegać na Manię, żeby jéj co zagrała. Niewiele się znała na muzyce, ale wiedziała przecie tyle, że za zwyczaj ona tém jest lepszą, im palce żywiéj biegają po fortepjanie i więcéj robią hałasu. Kilka wysłuchanych koncertów danych przez wielkie znakomitości, przekonały ją, że muzyka należała do tych sztuk łamanych, w których wszystko zależało na biegłości. Wyrobiła sobie z tego niewzruszoną teorję, dozwalającą niechybnie sądzić o wirtuozach.... im kto grał prędzéj a głośniéj, tém, wedle pani Zacharjaszowéj, większym był mistrzem.
Mania w dosyć dobrym humorze, nie wie-