Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1261

Ta strona została uwierzytelniona.
47

dząc co wybrać dla gospodyni, po świetnéj przegrywce, rzuciła okiem na pulpit, na którym stał jakiś kawałek Talberga, bo go się właśnie uczyła, nie myśląc więc wcale o popisie, zaczęła grać co miała przed sobą.
Wypadkiem było tam dosyć bieganiny, a miejscami wiele hałasu, tak, że Byczkowa mocno się zdumiała i strasznie głową kiwać zaczęła.
Trzeba wiedziéć, że i sam jegomość, przeczuwając iż żona jego weźmie pewnie na próby sierotę, choć nie śmiał wejść z nią razem, wsunął się na wschody i słuchał z wierzchołka ich muzyki. Podzielając tak w tém jak w innych rzeczach, zasady swéj towarzyszki i on z wielkiém uwielbieniem i podziwem poił się tą muzyką, która na nim potężne uczyniła wrażenie. Gdy zarumienione dziewczę wstało od fortepjanu i zbliżyło się do gospodyni, znalazło ją przejętą i najżyczliwiej dla siebie usposobioną.
— Dalibóg artystka! artystka! — zawołała Byczkowa, — mogłabyś i koncerta dawać, a jak biega po tym fortepjanie! jak biega!