Mania uśmiechnęła się zawstydzona; wiedziała ona dobrze, ile jéj małym raczkom brakło.
Z tą ostatnią, a zwycięzką próbą, przeszła reszta obaw w domu co do charakteru nowéj mieszkanki poddasza, a sam jegomość przejęty był coraz głębiéj poszanowaniem dla niéj.
— Osoba wykształcona, — mówił w duchu, — co się zowie odebrała edukacją.... To nie może być, żeby tak wychowana panienka nie czytywała Kurjerka? Może należałoby ją biedną, zmuszoną okolicznościami do pozbawienia się tak potrzebnéj młodemu rozrywki i nauki, wesprzéć, posyłając jéj codziennie numer tego szanownego pisma, tyle czyniącego dla cywilizacji kraju? Hm! — rzekł w sobie Byczek, — uczyniłbym to chętnie, ale jéjmość? co powie jéjmość? a z drugiéj strony, jeżeli z płochością wiekowi swojemu właściwą, rzuci jaki numer w kąt nieuważnie i pozbawi mnie kompletu? Mówią, że nic trudniejszego jak komplet pisma tego, którego na wagę złota nie dostać! Mogę zbytniém poświęceniem o wielką przyprawić się stratę.... dajmy pokój.
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1262
Ta strona została uwierzytelniona.
48