Nie posłał pan Zacharjasz Kurjerka, ale sama ta myśl dowodziła, do jakich ofiar dla sieroty był zdolnym, i jak się na niéj poznać umiał.
Byczkowa zawsze prawie samotna, skłopotana lokatorami i biedną staruszką, z którą dosyć trudno było sobie dać radę, w Mani niespodzianą znalazła pomoc i pociechę. Bardzo wprędce zawiązała się przyjaźń, a serce dziewczęcia, tak potrzebujące przywiązania, odpowiedziało uczuciem na uprzejmość nieznajoméj.
Coraz częściéj jedna wchodziła na górę, druga zbiegała na dół. Wiele mając wolnego czazu Mania, dobrowolnie podejmowała się pomagać Byczkowéj w jéj gospodarstwie i codziennych drobnych zajęciach, a spełniała to tak chętnie, wesoło, ochoczo, jak niegdyś w prześladowaniu i niewoli u Narębskich.
Tak sam pan, pani i cały ich dwór, wkrótce byli przyjaciółmi biednego kopciuszka; stał się tu cud, który dział się wszędzie, gdzie się ukazała, że tam gdzie ją zrazu ledwie przyjąć chciano, późniéj w kilka dni, płaka-
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1263
Ta strona została uwierzytelniona.
49