Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1280

Ta strona została uwierzytelniona.
66

otrzymał rękę, która stanowisko przeważne otrzymując w małżeństwie, byłaby się zgodziła spocząć w jego dłoni.
Elwira była w takim gniewie i złości, że za pierwszego lepszego poszłaby, gdyby mogła, byle Adolfa przekonać, że wcale o niego nie dbała. Narębski stał neutralny, milczący, ale zewsząd spadały nań wyrzuty i pretensje, wszystko było jego winą, pani Samuela utrzymywała, że z innym ojcem, Elwira nigdyby się tak nie skompromitowała, że innyby nie dopuścił takiego zgorszenia i t. p.
Narębski musiał z domu uciekać, bo wytrzymać w nim długo nie było podobieństwa. Uściskał z radości Teosia, gdy ten nadszedł, i pochwyciwszy kapelusz, co prędzéj z nim pospieszył na Śto-Krzyzką ulicę.
Zbliżając się do domu Byczków, posłyszeli na górze fortepjanik Mani, która właśnie powtarzała ów kawałek Thalberga, głośno brzmiący przez otwarte okienko. Ażeby dojść do jéj mieszkania, potrzeba było wszakże przechodzić przez dziedziniec, a tu stojąca pani Byczkowa nie dała się im prześliznąć, nie