Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1298

Ta strona została uwierzytelniona.
84

szeptach i plotkach — szczerze i otwarcie objawili, co się tyczy przeszłości panny Jordanównéj.
Narębski był w takim nastroju ducha, że się ani mógł gniewać, ani rozumiał nawet dobrze, czy Pluta istotnie przyszedł tu przyjacielsko się wywnętrzać, czy z nich sobie żartować. Z człowiekiem tym zresztą trudno było od razu trafić do końca. Teoś milczał. Mania przestraszona tuliła się za niego.
— Nie posądzajcie bliźniego o złe intencje, — mówił kapitan, — w téj chwili bronię się od nich jak mogę, staczam zwycięzką walkę z własną naturą. Trochę impetycznie tu wpadłem i trochę dziwną robię propozycją, ale wierzcie mi, staremu, wypróbowanemu wydze, że tak będzie lepiéj, choć może niezbyt przyjemnie. Karty na stół, grajmy na odkryte.... Nie bój się Narębski, ja ci krzywdy nie zrobię, jakem zły to wściekły, ale jak dobry to jak baranek, jak ciele. Prędzéjbym skłamał niż ci szkodę wyrządził, przykrość muszę, ale to będzie zbawienna pigułka! Słowo honoru!
Nie można było wiedziéć do czego to