my ten smutny przedmiot, mówmy o tém, czego najgoręcéj pragnę.... kiedy się pobierzecie? chciałbym by to nastąpiło jak najprędzéj, nie rozumiem i nie widzę przeszkód... W świecie form i przyzwoitości, jest wiele do spełnienia nim się do ołtarza przystąpi.... ale wy, szczęściem nie należąc do niego, nie macie nic coby wam do niego tamowało drogę.... Jutro zaraz potrzeba rozpocząć starania.
— Ojcze mój! ojcze! ale czyż choć błogosławieństwa miéć nie będę od matki? czyż choć raz, choć ten raz jeden ją nie zobaczę?.... zawołała Mania rzucając się na szyję Narębskiemu.
— Dziecko moje, — wybąknął pan Feliks wzruszony, — nie żądaj tego, aby ci serce, jak moje, krwią nie zaszło.... nie mów, nie proś.... to niepodobieństwo.... Módl się za nią jak gdyby umarła, i myśl że nie masz matki.
— Ale to nie może być! to być nie może! ty się mylisz ojcze.... Tyś bolał, cierpiał i może niesprawiedliwym jesteś dla niéj.... A! pozwól mi raz.... tylko raz uścisnąć jéj kolana
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1305
Ta strona została uwierzytelniona.
91