Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1308

Ta strona została uwierzytelniona.
94

uroczyście, że za mąż wychodzisz.... będę dłużéj z tobą; a Teoś może tymczasem....
— O! ja lecę myśléć choćby o trochę szerszém dla nas mieszkaniu, — przerwał Muszyński, nie chcąc się przyznać, że do Narębskich wcale mu nie było spieszno.
Feliks téż go nie namawiał. Mania podała mu rączkę i szeptem cichym pożegnali się oboje. Teoś ledwie wierzył oczom i uszom, potrzebując przypominać sobie, że ta, którą tak ukochał, już była jego narzeczoną.
— Czekaj, — rzekł żywo w chwili gdy się rozchodzić mieli, — chwilę jeszcze Maniu droga, tak rozstać się nam nie godzi. Jest zwyczajem, aby narzeczonych, jak połączonych już przed Bogiem, widomy węzeł łączył, aby im przypominał że należą już do siebie... Oto jest, — dodał zdejmując z palca pierścionek, — uboga, srebrna, wytarta przy poczciwéj pracy, obrączka ślubna matki mojéj, jedyna po niéj spuścizna, najdroższa pamiątka po istocie tak świętéj, tak dobréj jak ty.... Od dziś niech należy do ciebie, oddaję ci ją, najdroższy skarb, jako znak, żem ci wiarę i miłość po-