my tam znowu z żadnéj tak dalece, wielkiéj familji nie pochodziemy. Ojciec mój był rzeźnikiem, dziad podobno także — już późniéj nieco tytułował się kupcem mięsa, a jatkę nazywano, przypominam sobie: Instytucją mięsną — ale niedługo, bo ludzie tego jakoś niezrozumieli — i ja także.
— Otóż ja ci powiem, przerwał Pluta, że owszem to się bardzo łatwo pojmuje, — dziś wszystko się pragnie uszlachetnić — szewc zowie się artystą obówia... krawiec mówi ci o moralném znaczeniu swych płodów, traktjernia zowie się Akademią Gastronomiczną czemuż by jatka nie miała się nazywać Instytutem mięsnym? Rzecz słuszna, logiczna i pięknie brzmiąca, byleby śmierdzącego mięsa nie sprzedawać drogo. Uznam nawet że rzeźnicy użytecznie służą krajowi karmiąc jego synów zdrową wołowiną... nie mówi się o Garwolińskiéj; kończ WPan! dodał Pluta.
— No to mniejsza oto... odparł Kirkuć... ale pewna rzecz że ta ambicja... zgubiła mojego ojca... nic! tylko ambicja! Już przeko-
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/131
Ta strona została uwierzytelniona.
123