Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1312

Ta strona została uwierzytelniona.
98

na barona, poufale przy Elwirze rozrzuconego na kanapie. Innego wyrazu użyć trudno, gdyż ręce jego i nogi jak najszerzéj rozprzestrzenione, czyniły go podobnym do tłustego pająka.
Narębski zdziwił się niemniéj i przystanął, a baron, który nie miał dobrego wzroku, choć szkiełkiem był uzbrojony, posłyszawszy wchodzących, nachylił się aby ich rozpoznać.
Wnętrze salonu pani Samueli przedstawiło obrazek rodzajowy wcale zajmujący. Ona sama naprzód w czarnéj sukni siedząca w fotelu przy stole, na którym leżał świeżo widać zrzucony kapelusz, — znękana, odpoczywająca, wzruszona jeszcze przejażdżką i przechadzką, wśród któréj udało się jéj pochwycić barona, z lokami w tył odrzuconemi i przymrużonemu oczyma, zamyślona głęboko.
Naprzeciw panna Elwira wesoła, roztrzpiotana, różowa, śmiejąca się i widocznie usiłująca rozbudzić starego Satyra, któremu już oczy się świeciły na ten wdzięk młodości rozkwitłéj, z jakim się popisywała przed nim zalotna dziewczyna. Oboje siedzieli na kanapie, a ba-