Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1315

Ta strona została uwierzytelniona.
101

byśmy potrzebowali łamać sobie głowę nad dopełnieniem jego.
Gdy Narębski wszedł z Manią, panie obie przymrużyły oczy, aby poznać kto mu towarzyszył i przypatrywały się tém dłużéj, im mniéj sobie gościa życzyły.
— A! a! a.... ten kochany Narębski! — zakrzyczał baron zbierając ręce i nogi porozrzucane w nieładzie, aby wstać z kanapy, — przecież cię oglądam! Musiałem aż sam tu przybyć, aby ci twoją dla mnie obojętność wymówić.... Ma foi! c’est impardonable!
— A! to pan Feliks! — zawołała chłodno pani Samuela, jakby mówiła: — Jakże nie w porę!
— To papa! — szepnęła gryząc usta Elwira, — a! i Mania.... gość niespodziewany. Czy?... wszakże? z papą?
— Tak jest! — cicho szepnęło dziewczę.
Baron się ogromnie zmięszał, zobaczywszy i poznawszy nareszcie Manię, ale ją przywitał z nadzwyczajną, nadskakującą grzecznością, a gdy szedł ku niéj, rzekłbyś, że się na łyżwach ślizga, tak mu się nogi wyciągały.