Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1320

Ta strona została uwierzytelniona.
106

— A? znajdujesz? — rozśmiał się Narębski, — nie można ci wierzyć nieszczęściem, boś bardzo łatwy dla kobiet i gusta masz widzę, zmienne. Dawnoż to ci się Mania tak podobała?
Ma foi! podoba mi się dziś jeszcze, nie przeczę ładna laleczka, ale panna Elwira, to wcale co innego, jaka powaga i dystynkcja! To kamień czystéj wody i wcale innéj wartości.
— Dziękuję, — rzekł uchylając głowę Narębski, — jeżeli to dla uspokojenia sumienia mówisz, aby moje ojcowskie serce pogłaskać, nie forsuj się proszę.... Baronie, to mi zupełnie wszystko jedno.
Farçeur! — zaczął się śmiać stary, rozrzucając jeszcze bardziéj tak, że zdawało się, iż chce sobą jednym cały pokój napełnić, — va! Cóż chcesz żebym mówił? Jestem kobieciarz i wdowiec na wydaniu, bylebym zobaczył istotę piękną, miłą, dowcipną, głowa mi się zawraca.
— Szczęśliwy! — rzekł Narębski wzdychając, — ty jeszcze jesteś na wydaniu! Nie