— A? znajdujesz? — rozśmiał się Narębski, — nie można ci wierzyć nieszczęściem, boś bardzo łatwy dla kobiet i gusta masz widzę, zmienne. Dawnoż to ci się Mania tak podobała?
— Ma foi! podoba mi się dziś jeszcze, nie przeczę ładna laleczka, ale panna Elwira, to wcale co innego, jaka powaga i dystynkcja! To kamień czystéj wody i wcale innéj wartości.
— Dziękuję, — rzekł uchylając głowę Narębski, — jeżeli to dla uspokojenia sumienia mówisz, aby moje ojcowskie serce pogłaskać, nie forsuj się proszę.... Baronie, to mi zupełnie wszystko jedno.
— Farçeur! — zaczął się śmiać stary, rozrzucając jeszcze bardziéj tak, że zdawało się, iż chce sobą jednym cały pokój napełnić, — va! Cóż chcesz żebym mówił? Jestem kobieciarz i wdowiec na wydaniu, bylebym zobaczył istotę piękną, miłą, dowcipną, głowa mi się zawraca.
— Szczęśliwy! — rzekł Narębski wzdychając, — ty jeszcze jesteś na wydaniu! Nie
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1320
Ta strona została uwierzytelniona.
106