Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1334

Ta strona została uwierzytelniona.
120

rzekł wzdychając lokaj, — straszno i teraz choć się człek z tych szpon wydostał. Sama pani, to kobieta.... to takiéj drugiéj nie ma na świecie, jéj minisztrem być — albo co. Cały świat ma ją za świętą.... ale co się wie to się wie!....
— Na miły Bóg! cóż takiego? — spytał przysuwając się i dolewając piwa Kirkuć.
— Bo dla czego, proszę ja kogo? ten famfaron, a chłopski syn Bzurski (bo to pewna rzecz, że jego ojciec był chłopem i matka prosta chłopka), dla czego, pytam ja się kogo, on tam tak znowu króluje? I cóż to za matedora? Dla czego on tam taki pan? bo milczy i nie widzi co nie potrzeba? Pani na to patrzy przez szpary, że on sobie romansuje z panną Adelajdą, a choćby i z kawiarką, że wino spija przy obiedzie i rejestra pisze jak mu się spodoba.... a on za to, proszę ja pana, milczy i od niego się nikt nie dowie co się w domu święci.... A myślą, że to już drudzy sobie oczów nie mają, albo tacy głupi, żeby się nic nie dowąchali. Czy to ja téż podedrzwiami