jak on słuchać nie umiem, albo i przez dziurkę patrzeć, proszę ja kogo?
— Ale cóż tam zobaczyć i podsłuchać, kiedy to kobieta z kamienia, — rzekł Kirkuć.
— O! tak, z kamienia jak potrzeba, a z żywego ciała jak zechce i kiedy ludzie nie patrzą. Umie ona taką być, proszę ja kogo, jak jéj potrzeba, a tak sobie delikatnie romansuje, z tym adwokatem choćby, jak p. Adelajda z Bzurskim. Co się wie, to się wie! tylko że człowiek gadać nie chce.
— Z adwokatem? z Pobrackim? — spytał gorąco chwytając go za rękę podziwienia pełen Kirkuć, — ależ on wygląda jak oskrobana głowa kapusty?
— No! to już jak komu do gustu!
Otóż jakim dziwnym sposobem Kirkuć doszedł wielkiéj tajemnicy i mnóstwa szczegółów pomniejszych z nią będących w związku, i tegoż wieczora, gdy mu język mocno świerzbiął, poleciał zaraz zwierzyć się Plucie, który go dobrze wybadał, rozważył, wąsa pokręcił i rzekł tylko enigmatycznie:
— Jesteśmy na dobréj drodze.
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1335
Ta strona została uwierzytelniona.
121