Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1344

Ta strona została uwierzytelniona.
130

mimowoli niepokoiło. Kuzynostwo i interesa nie dosyć mu to tłumaczyły, obawa o proces i chęć zapobieżenia mu, zdały mu się za daleko posunięte.
Pragnął więc stanowczo się rozmówić tą razą i parę razy już odprawiony ode drzwi w sposób dosyć podejrzany przez Bzurskiego, pod pozorem że pani w domu nie było, choć czuł, że nie mogła wyjechać i paltot p. Abla niby przypadkiem w przedpokoju zapomniany, różne myśli nastręczał: — poczynał się trochę niecierpliwić.
— Ale to być nie może! — mówił sobie w duchu, — niesłusznie ją podejrzewam! to się nie godzi!
Wybrał się więc natychmiast do jenerałowéj, gdy niespodzianie sprawa wielkiéj wagi stanęła na przeszkodzie i zabrała mu resztę poranku, potém musiał spocząć i przeczekać obiadową porę, tak, że dopiero o zmroku stanął u drzwi pani Palmer nie bez bicia serca, bo mu jeszcze szyderskie słowa Pluty w uszach brzmiały.
W przedpokoju zastał Bzurskiego, który