Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1347

Ta strona została uwierzytelniona.
133

netu, szepnął coś po cichu i śmiejąc się wybiegi do salonu. Tu podał rękę Pobrackiemu, który milczał jak posąg oczekiwania i wyszedł, przede drzwiami włożywszy kapelusz bez ceremonji.
Sposób jego obejścia się z jenerałową i rozgoszczenie poufałe w tym domu, nie uszły wprawnego oka p. Oktawa, który się smutnie namarszczył.
P. Palmer jak gdyby ciężar jaki spadł z ramion, gdy wyszedł nareszcie Hunter i zlekka wzdychając zasiadła na kanapie, oczekując aby prawnik rzecz, z którą przyszedł zagaił. Zwykle pogodne jéj czoło, jakaś marszczka frasunku sfałdowała.
P. Oktaw téż milczał długo nim przyszedł do słowa, i nie rychło odezwał się zwolna:
— Nie śmiałbym nigdy występować z takiém pytaniem, — rzekł, — gdyby nie obowiązki, jakie na mnie szczera dla niéj przyjaźń wkłada, ale, droga pani...
— Mówże śmiało! co tam tak strasznego? spytała chłodno jenerałowa.