co z nim zrobić, trzeba mu coś obiecać, zwlekać, targować się.
— A potém? — przerwał Pobracki znowu.
— No! to radźże mi pan, ja już nic nie wiem, — odparła nagle wybuchając kobieta, — będę posłuszną.
Widocznie jakoś dziś się zrozumiéć nie mogli i oboje poglądali na siebie niedowierzająco.
— Gdybym rzeczywiście miał radzić, — odezwał się powoli prawnik, — życzyłbym korzystać z dobrych usposobień tego łotra, z jego potrzeby i niedostatku, opisać go jak węża, opłacić i pozbyć się raz na zawsze....
— Sądzisz, że się takich ludzi kiedykolwiek pozbywa? — zapytała jenerałowa szydersko, — o! znam ich! myślisz, że dotrzyma słowa! że pojedzie, że jutro go znów na mojéj drodze nie spotkam z groźbą lub wymaganiem? A! doświadczyłam tego człowieka i wiem ile na jego słowa rachować można.
— Jakto? więc pani nie chcesz nic uczynić dla niego? trzebażby przecie coś postanowić? rzekł prawnik.
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1351
Ta strona została uwierzytelniona.
137