— Ale WPan mnie nie rozumiész doprawdy, — kwaśno odezwała się kobieta, — takim ludziom trzeba tą monetą płacić, jaką oni innym dają, trzeba zwlekać, uwodzić, nie drażnić, zbywać, zwłóczyć, nudzić....
— Więc cóż mu odpowiedziéć? — spytał Pobracki.
— Że chętniebym mu ofiarowała pomoc, ale teraz nie jestem w stanie — niech poczeka.
— Ależ on czekać nie może!
— Będzie musiał; czekając doczekamy się czegokolwiek.... pan wiész bajkę o ośle, którego obowiązano się nauczyć mówić?
Pobracki zamilkł, jenerałowa sucho i dziwnie śmiać się zaczęła.
— Nie poznaję pani dobrawdy, — rzekł, — z takim człowiekiem jak kapitan nic się nie zyskuje na zwłoce, nędza go przyprowadzi do ostateczności.
— A! to niech sobie robi co chce! — odezwała się jenerałowa dosyć obojętnie, — to mi wszystko jedno!....
Pobracki spojrzał zdziwiony.
— Albo nie! — dodała, — przyślij mi go
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1352
Ta strona została uwierzytelniona.
138