Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1355

Ta strona została uwierzytelniona.
141

przyszłości — ona wybiegła jakby jéj było pilno się go pozbyć.
Ale jeszcze nie miała czasu się zamknąć w gabinecie, gdy Bzurski nadbiegł z biletem w ręku, oznajmując natrętną wizytę.
— Ten pan, — rzekł podając kartę, — prosi aby choć na chwilę mógł się widziéć, prosi bardzo.
Jenerałowa spojrzała na nazwisko, wyczytała nazwisko Narębskiego i niecierpliwa zatrzymała się chwilę.
— Mówiłeś że jestem w domu?
— Spotkał wychodzącego pana mecenasa.
— Prosić do salonu.
Machinalnie poprawiła loki, obciągnęła chustkę czarną, przybrała postawę surową i powolnie wyszła.
Pan Feliks stał zmięszany, z kapeluszem w ręku, w pośrodku tego smutnego pokoju, który się zwał salonem, i spoglądał na portret p. jenerała w zamyśleniu bezmyślném, ale posłyszawszy szelest sukni i postrzegłszy jenerałowę, która go przywitała z daleka, aby uniknąć bliższego powitania, cofnął się parę