Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1362

Ta strona została uwierzytelniona.
148

tém.... będę twoją.... Spieszysz się teraz, — dodała po chwili, — bogdajbyś mi kiedyś nie wyrzucał tego, nie sprzykrzył sobie staréj kobiety, która czuje że popełnia szaleństwo....
— Otóż znowu te tragiczne monologi. Ciociu królowo! ale dajże im pokój! Jesteś młoda, śliczna, ja cię kocham, jestem szczęśliwy, o resztę nie pytajmy! Będą ludzie krzyczéć, niech ich słota porwie, co mi tam! będą się śmiać z ciebie, ze mnie, z nas, a co to nam szkodzi? Zresztą pojedziemy sobie ztąd, ciociu królowo! prawda? do Włoch! albo do Hiszpanji, i — dorzucił z żywym ruchem młodzieńczym, — nie myślmy o reszcie....
— Tak! ty — ale ja?
— Ciociu! warto bym ci dał burę.... I pocałował ją gorąco, porywając za rękę. — Do twego pokoju! chodźmy!
Zadzwonił jak pan domu.
— Bzurski, — rzekł do wchodzącego. — pani nie ma.... wyjechała, podawać herbatę.....
Rozporządzał się już zupełnie, jak gdyby był u siebie.