Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1363

Ta strona została uwierzytelniona.
149

— Pani słaba na głowę, — dorzucił odchodzącemu kamerdynerowi.
Posłuszna poszła za nim jak niewolnica pani Palmer, ale we drzwiach do gabinetu spojrzała z pod chmurnéj powieki na oszalałego młokosa, jakby z gniewem stłumionym, oko jéj zapaliło się dziko, usta zadrgały, rzekłbyś że już zemstę jakąś układała na jutro..... choć tak była łagodna!
— Mnie doprawdy głowa boli! — rzekła rzucając się na fotel, — tyle dziś miałam przykrości... i ty... ty nawet tak jesteś nieuważny... Pobracki mógł się domyśléć....
— A cóż mi tam jakiś Pobracki! — zawołał Abel, — niech się sobie dorozumiewa kiedy chce!
— Przed czasem! a! ty wartogłowie!
— Ciociu królowo! ja cię tak kocham, że kłamać nie umiem.... daruj....
I pocałował ją w rękę, a potém zapaliwszy cygaro, rozciągnął się w krześle i począł nucić jakąś piosenkę.