Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1373

Ta strona została uwierzytelniona.
159

glądam, że mi to imię wymówić wolno, za którém tęskniło serce moje? że ty mnie nie odpychasz?
Pani Palmer wciąż milczała, jakby namyślając się co powiedziéć, serce jéj nic nie natchnęło — rachowała, rozmyślała na zimno.
— Ale uspokójże się moje dziecko, — powtórzyła, — posłuchaj mnie: Nie ja, porzuciłam ciebie, — dodała po momencie rozmysłu, świat mi cię odebrał, nie pozwolił przyznać się do dziecięcia. Pojmujesz, że twoja miłość mogła być dla mnie zabójczą.... ludzie o niéj wiedziéć, domyślać się jéj niepowinni. Boli mnie to, ale się siebie wyrzec musimy... jam temu niewinna.
Narębski spojrzał na nią prawie ze wzgardą, ta kończyła:
— Przynoszę ci błogosławieństwo matki, pierwsze i ostatnie. Powinnyśmy sobie obce pozostać, nie szukaj mnie, nie mów nikomu... zapomnij...
Mania, która chciwie chwytała każdy wyraz pragnąc w niém iskierki uczucia, a znajdując tylko zimną i bojaźliwą ostrożność — poczuła