Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1379

Ta strona została uwierzytelniona.
165

— Choć ty mnie nie odpychaj, — rzekła cicho, — ty mi ją zastąp...
— A! nie opuszczę cię nigdy sierotko moja, — zawołał p. Feliks, któremu męzkie powieki nabierały łzami, uklęknij i pomódl się przebyłaś najcięższą próbę, na jaką istota na ziemi narażoną być może — męztwa Maniu i wieczne o tém milczenie...
Jenerałowa, która się czuła do jakiegoś obowiązku, odchodząc zostawiła na stoliku pięknie oprawną książkę do nabożeństwa, krucyfix hebanowy, zegareczek świeżo widać kupiony i w kopercie zapieczętowanéj jakiś dar, który Narębski przekonawszy się po rozerwaniu papiéru, że był wprost datkiem pieniężnym, zabrał zaraz aby go nazajutrz odesłać.
Resztę zostawił Mani, która ostygła i jakby nagle zestarzała, siadła starając się ochłonąć po niepojętéj scenie.
Mania cierpiała i płakała gorzko, a pan Feliks nie umiał jéj pocieszać, gdy szczęściem dla niego nadszedł Teoś Muszyński i pozostał z niemi razem przez wieczór cały, usiłując ją orzeźwić i pocieszyć.