będzie szlachcianką... pójdzie za szlachcica... z fortuną, i rzecz skończona. Ja będę miał chleb i sól. Ale inaczéj się to skończyło.
Narębska ta, okazuje się, była herod baba — niegodziwa kobieta — wdowa po obywatelu bardzo majętnym, kobieta z głową, rezolutna, władała majątkiem i synem jedynakiem, żelazną ręką. U niéj tedy wychowywała się Julusia jak w klasztorze, a niema nic niebezpieczniejszego nad taki rygor... człowiekowi zaraz niewiedzieć jakie myśli przychodzą do głowy, gdy mu i myśleć nie wolno... Wyrosła Julka na cudo! A że to tam widać, krew była nie woda, powąchali się jakoś z synem pani Narębskiéj, i zebrało się im na potajemne amory. Ten taki słyszę serjo, tak się w niéj rozkochał szalenie, że się aż choćby żenić zamyślał... ale gdy się to jakoś odkryło, że zadaleko z sobą zaszli...
Kirkuć chrząknął.
— Bo tak słyszę daleko, dodał, że bodaj czy tam pan Bóg co nie dał...
— Ja wiem, rzekł Pluta, i najdokładniéj
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/138
Ta strona została uwierzytelniona.
130