Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1380

Ta strona została uwierzytelniona.
166

Smutnie jednak płynęły im te godziny, a gdy pora spóźniona zmusiła ich do odejścia, Teoś widząc ją słabą i płaczącą, zbiegł na dół by uprosić p. Byczkowę (nie powiadając przyczyny), aby tam kogo posłała na górę, gdyż Mania trochę była cierpiącą. Obawiali się tak ją samą porzucić.
Narębski wyszedł starszy o lat dziesięć, zbity, rozczarowany i sam nie wiedział jak się dostał do domu.
Był w tym stanie ducha, w którym człowiek nie jest panem siebie, jest nią boleść.
Chciał już wprost się udać do swojego pokoju, gdy służący, który nań czekał na wschodach, oświadczył mu, że panie obie z pilnym bardzo interessem oczekują u siebie na pana, i kazały go prosić aby koniecznie do nich wstąpił.
Z wielką przykrością, czując potrzebę odetchnienia w samotności, Narębski wszedł do pokoju żony, która rzadko go tak późno przyjmowała — czuł że tam coś ważnego zajść musiało, kiedy aż on był potrzebny.
P. Samuela siedziała w swoim gabinecie,