P. Feliks zwrócił się do żony.
— Elwira znalazła się z wielkim taktem, il faut lui rendre cette justice, ty nigdy sprawiedliwym dla niéj nie jesteś. Widzisz, zdała się na nas, odwołała do nas.... Ja zaś, mówię otwarcie, nie widzę w tém nic tak dla Elwiry niefortunnego, i owszem.
— Jakto? — zawołał Narębski, — człek stary, śmieszny, rozpustnik znany.... którego Elwira kochać nie może.
— Ale cóż tam to kochanie! — przerwała panna kiwając głową.
— Ma zupełną słuszność, — dodała Samuela, — próżnoby szukała miłości, to zawód tylko i strapienie, ona jest czułą, ale rozsądną, może i świat, na który patrzy, wyleczył ją ze złudzeń próżnych, — dodała z pewnym przyciskiem. — Baron znowu tak stary nie jest, ma wiele życia i uczucia, kocha ogromnie Elwirę, pada przed nią, da jéj być panią w domu, c’est quelque chose.... Nie będzie niewolnicą....
Westchnęła w epilogu, dając do zrozumienia, że nią może była sama.
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1384
Ta strona została uwierzytelniona.
170