Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1391

Ta strona została uwierzytelniona.
177

— Naturalnie! złośliwy jestem jak człowiek który nie ma racji! — dodał gorzko śmiejąc się Narębski.
Elwira obrażona zamilkła.
— Przecież, — rzekła spojrzawszy na nią matka, — nie radabym żeby się to stało mimo twojéj woli, dla Elwiry byłoby to, ja ją znam, nadzwyczaj przykro.
Feliks zamilkł.
— Ale papo, doprawdy, baron jest człowiek tak przyzwoity.
— Jak wszyscy którzy usiłują być niemi, nie wiedząc dobrze co przyzwoitość stanowi. Baron, serce moje, coś przeczuwa, co się dlań nazywa przyzwoitością, omackiem po to sięga i dostępuje z wielkim wysiłkiem tylko śmieszności. Ludzie istotnie przyzwoici, kochana Elwiro, nie starają się o to, by być przyzwoitemi, są niemi jak róża jest różową, bo ją Bóg stworzył różą nie pokrzywą...
— Ale my dziś z nim nic nie zrobimy, — szepnęła Samuela córce, — laissez donc.
Zamilkły obie dumnie, Narębski posiedział,