Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1425

Ta strona została uwierzytelniona.
211

żebym i ja był się zdecydował wyjść na poczciwego człowieka. Ale ba, pal djabli amory! Gdzie szatan nie może, kobietę posyła. Giń czarownico przeklęta!
Już miał wychodzić dobrawszy chwili, gdy mu jakaś myśl przyszła szyderska, chwycił kawałek kredki od preferansa i wielkiemi głoskami napisał na stoliku:
Kirkuć — bądź zdrów.... na wieki!!!
Dodał trzy wykrzykniki, stopniowane tak, że ostatni w mgłach oddalenia zdawał się ginąć maleńki. Potém wysunął się z hotelu i Bednarską ulicą spuścił na Pragę, gdzie dobrawszy miejsce na furmańskiéj bryce, nie pytając dokąd jedzie, puścił się w świat, z mocném przekonaniem, że tak uczciwym jak on ludziom zawsze sprzyjają losy, że jenjusze nigdy nie giną inaczéj jak z niestrawności.
Kirkuć powrócił dopiero wieczór, gdyż bawar usposobił go do czułości zbytniéj dla zezowatéj gospodyni, w któréj uśmiechu szczególny urok znajdował — domyślił się zaraz z napisu fugi kapitana, ale ukrył ją przed gospodarzem i sam cichaczem także wypro-