wiązek chrześciański względem osamotnionéj, któréj gburowata Kachna, przy najlepszych chęciach, często stawała się ciężką, bo na nią tylko gderać umiała. Mimo najlepszych lekarzy i największych starań, choroba Jordanowéj bardzo wprędce stała się niebezpieczną, jakiś rozkład krwi, któréj niczem odżywić nie było można, powiódł ją do grobu.
Ostatnie chwile spędziła w cichéj rezygnacji, płacząc tylko i całując ręce Mani, za to, że jéj nie opuściła. W wigilją śmierci odprawiła Muszyńskę pod jakimś pozorem, posłała Kachnę po notarjusza w sekrecie, i testamentem zapisała Mani wszystko co miała.
Nikt o tém nie wiedział i po śmierci dopiero odkryło się to poczciwe serce Jordanowéj, która nie chciała wspomnieniem daru, wywoływać podziękowań i milczała do ostatka. Stara Kachna w rozporządzeniu tém, razem z pieskami otrzymała pensją dożywotnią, aby bez ciężkiéj pracy resztę dni spędzić mogła.... a! to téż strojąc nieboszczkę do trumny, płakała nieboga łzami, jakich się na świecie niewiele przelewa.
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1438
Ta strona została uwierzytelniona.
224