że marzenie śmierci było tylko jedném z przywidzeń zwykłych biednéj obłąkanéj.
Podano jéj kawę, którą wypiła z chciwością prawie.
— A niechżeby ta dziewczynina co tu czasem bywa, — (dodała mając na myśli Manię, którą bardzo lubiła), niechby tu ona przyszła się pożegnać, tak mi się coś widzi, że to musi być jakaś moja wnuczka, tylko po kim to sobie przypomniéć nie mogę.
Posłano po Kopciuszka, a gdy zwyczajem swym siadła u nóg jéj na stołeczku, staruszka objęła jéj główkę rękami drżącemi i pocałowawszy w czoło, odezwała się:
— To już i ty zapewne wiesz, że ja odjeżdżam.
— Dokąd babciu? — spytała Mania.
— A no, tam, na inszy świat, wszystko gotowe do drogi, dusza wyprana i grzechy za oknem, ksiądz z sobą poniósł całą torbę. Bywajże mi zdrowa i szczęśliwa, a hrabiów nigdy nie kochaj.... to się na nic nie zdało, słodki owoc, ale w końcu szkodzi, potem zawsze jeśli nie krew to łzy, jeśli nie śmierć to fiksacja, a
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1446
Ta strona została uwierzytelniona.
232