Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1451

Ta strona została uwierzytelniona.
237

— Ale co tam o tém mówić! — popłakując przerwała rozczulona Byczkowa.
— Proszę cię serce, w trumnę jak mnie będą kłaść, niech mi pod głowę położą tę poduszeczkę starą, co to ja ją lubię, ona się nie zda nikomu, a moja głowa do niéj od szczęśliwszych czasów przywykła.
Papiery Zacharjasz znajdzie w nogach pod materacem zawiązane w chustce, to tam różne niepotrzebne.... niechby ze mną w trumnę położyli to najlepiéj, albo spalić, bo co tam obcy mają czytać i śmiać się. Głupiemu wszystko śmieszne, choćby krwią pisane. Bywajcie mi zdrowi, która tam godzina?
Byczek odpowiedział że był wieczór.
— No, to i mnie czas ruszać, żeby tam drzwi nie pozamykali, i żebyście ze mną w nocy kłopotu nie mieli jeszcze. Zostawcie mnie trocha samą to się pomodlę, a dajcie mi książkę do ręki, choć niedowidzę, ale to się lepiéj przypomina gdy książkę się weźmie.
Zmęczeni całym tym dniem wyszli oboje Byczkowie, pewni, że stara marzyła sobie na