Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/156

Ta strona została uwierzytelniona.
148

posługującą im poglądał wzdychając i czując już, że gdyby okoliczności sprzyjały, we dwie godziny mógłby się w niéj tymczasowo zacząć kochać — to trzeba było takiego szczęścia, żebym ja rychtyk tu pana spotkał.
— Tylko co nie widać omnibusu z Lublina, dodał kapitan, byleby w nim dwa miejsca znaleść wolne, zarazbyśmy ruszyli do Warszawy... a daję WPanu słowo, że przymierza zemną żałować nie będziesz... zobaczysz jakie wesołe i uczciwe życie prowadzić będziemy.
Domawiał tych słów, gdy spodziewany właśnie omnibus nadciągnął i po sprawdzeniu okazało się, że było jedno miejsce, ściśle biorąc, we środku, a pół miejsca przy woźnicy, trochę na przyczepku, ale z pięknym widokiem na okolicę.
Zamówiono więc natychmiast i opłacono miejsca oba. Pluta naturalnie posadził Kirkucia na wolném powietrzu, a sam wszedł do wnętrza, aby się lepiéj wyspać niż nocy poprzedniéj... Brzemienny dwóma sprzymierzeńcami omnibus, jak koń Trojański kryjąc