Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.
158

wsze wracała po to, ażeby się z niéj naśmiano lub ruszono ramionami.
Niechciano, bardzo słusznie, nigdy pochwalić ją w oczy, wiedząc jak to jest szkodliwém, zwłaszcza dla osób tego stanu i położenia, które potrzebują surowości w obejściu.
Nie zbywało jéj na bystrości i dowcipie, ale zahukanéj istocie, popisywać się z niemi było trudno. Lubiła bardzo muzykę, ale że przeszła w niéj nieostrożnie córkę domu, zabraniano jéj prawie grać i śpiewać, utrzymując nie bez racji, że to biednemu dziewczęciu na nic przydać się nie może; lubiła czytanie, odbierano jéj książki utrzymując, że sierocie dosyć się modlić i ręcznemi zajmować robotami. Musiała ukradkiem po nocach pracować nad sobą a pilnować dobrze, aby nigdy się w domu z tém co umiała nie pokazywać. Uczyło ją to potrzebnéj bardzo skromności. W domu jeden pan Feliks starał się bronić sieroty, ale często to zbyteczne interesowanie się nią jego, rozżarzało jeszcze niechęć ku niéj i pilnował się, aby zbyt otwarcie nie okazać serca dziewczęciu.