Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.
171

tylko jeśli który z nich lub się nie odkłonił, albo zapomniał jéj przysłać zaproszenie.
Wówczas pan Feliks znosił równie cierpliwie wyrzuty, że niepotrzebnie do nich się cisnął, że nieumiał się szanować, że hołdował starym przesądom... na co także ruszywszy ramionami, pokorny mąż, milczeniem tylko odpowiadał.
Położenie pana Feliksa, po przyjeździe do Warszawy nie było zbyt miłe; musiał latać, krzątać się, zamawiać meble, znosić sprzęty i fraszki, ściągać tapicerów, kupować kwiaty, stroić pokoje... i choć to dlań było jakąś rozrywką, męczyło go, bo nadto już przywykł do spokoju.
A choć równie z Manią pracował, i on i ona pewni zawsze byli, że Mama i Elwira nigdy z tego co zrobią, nie będą rade.
Jakoż gderano nań doskonale.
— A mój Boże, mówiła po cichu Elwira — jakiż ten Papa powolny! czyżby już do téj pory w Warszawie nie można urządzić wszystkiego? Ja pewną jestem, że gdybyśmy się do tego wzięły.. byłoby dawno skończone...