o sierocie i oficjaliście... jaż przecież wiem od niéj saméj, onego czasu, że Bóg waszą gorącą miłość pobłogosławił dzieciątkiem... niewiedziałem tylko czy synkiem czy córeczką...
Narębski mimowolnie się jakoś zmięszał i spuścił oczy zakłopotany.
— Nie taję, rzekł po chwili namysłu — ani błędu mojego, ani nawet faktu o którym WPan jesteś tak dobrze uwiadomiony. Ale to dziecię, o którém wspominasz... umarło... Miarkujesz WPan sam, że gdyby ono żyło, matka dziś, będąc wolną, pewnieby je do siebie zabrała.
Fryderyk zaciął usta i pomyślał.
— Na pozór, rzekł, jest niby racja, i tak z daleka na rzeczy patrząc, nic prawdopodobniejszego. Ale ja... dodał, znam Julją lepiéj od WPana, panie Feliksie. Tyś ją znał pełną wiary i marzeń dzieweczką, ja znękaną i przeszłą ogień upokorzeń i cierpienia kobietą... Jest jeszcze któś trzeci co ją zna lepiej od WPana i odemnie z dzieciństwa, a z siebie i od niego wiem doskonale, że dziś by się nawet dziecka wyrzekła, byle tylko ten
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/190
Ta strona została uwierzytelniona.
182