Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/209

Ta strona została uwierzytelniona.
201

zdawać mogło, że ich nie ma. Doszliśmy do tego, że prosty człowiek co chwila gotów plunąć przez szybę, któréj istnienia się nie domyśla. Ale to nic jeszcze, robią słyszę teraz taflę, która cały Saski ogród przykrywać będzie. Wiesz także zapewne o wynalazku nowego jadła dla ubogich, z trocin sosnowych, które zastąpi zupę rumfordzką. Wiesz o utworzeniu nowéj olbrzymiéj garkuchni, w któréj machina parowa zwijać będzie zrazy? A piłeś już wodę sodową.
Nic jeszcze nie wiem, nic nie jadłem i nie piłem, odparł Feliks.
— A no! to przedziwie, ja także głodny jestem jakbym się dziś urodził, idziesz pewnie jeść lub pić, ja z tobą i pozwolisz mi, że ci wskażę miejsce i ludzi.
— Daruj! na drugi raz, powracam do domu, żona czeka.
— W Warszawie żony są przyzwyczajone do czekania i tak wyrozumiałe, że w końcu nie czekają już wcale, umiejąc się obejść bez mężów. Wynaleziono na to sposób doskonały. Ale o tém inną razą. Moglibyśmy