Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/216

Ta strona została uwierzytelniona.
208

— No, i tego nie wiesz, — zapytał po chwili, — że kapitan Pluta odrodzony przybył do stolicy, zapewne aby w niéj znowu się dobić? Znasz przecie tego człowieka?
— Jak my wszyscy, byłem z nim nawet bardzo dobrze, niegdyś — rzekł Feliks, — ale gdy się zwalał i upadł tak szkaradnie....
— Tak wszyscyśmy go naówczas odstąpić musieli, — przerwał Justyn Gała. A wiesz, tak la main sur la conscience, grał w karty, pił, hulał; więcéj jednak doprawdy już niewiem co zbroił? Nikt mu nie zada nieuczciwości żadnéj, nie złapano go na żadném szachrajstwie, towarzysz miły i dowcipny, powiem ci, że jeżeli mnie kiedy poprosi, nie znajdę powodów odmówienia mu choć go wszyscy potępili. To nie był zły człowiek, cała rzecz, że nielitościwie cyniczny i ma pasyą prześladowania ludzi, a jak się do kogo uczepi, jak pijawka. Świat się go obawiał i odskoczył od niego, to darmo; kto chce żyć w zgodzie ze wszystkiemi, musi trochę pochlebiać... a tego on nigdy nie umiał.
— Toby było najmniejsza, — przerwał