Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/224

Ta strona została uwierzytelniona.
216

bą westchnęła matka, — znasz moje opłakane życie! Twój ojciec — dobry, najzacniejszy człowiek, ale widzisz co ja z nim cierpię. Niech ci to będzie nauką gdy za mąż przyjdzie iść: najlepsi ludzie nie zawsze są najlepszemi mężami.
Elwira na wspomnienie tego, że jéj może przyjść pójść za mąż, okazała wstręt nadzwyczajny do stanu małżeńskiego, ruszyła ramionami, zrobiła minę pogardliwą, mającą być manifestacyą przeciwko całemu rodzajowi męzkiemu i westchnęła nad losem kobiety przeznaczonéj na wiekuiste męczarnie! Obie panie byłyby się rozpłakały nad sobą, nad teraźniejszością j przyszłością, gdyby w téj chwili Elwira nie postrzegła oknem bardzo pięknego ekwipażu i nie krzyknęła nagle:
— Otóż to, takbym jeździć chciała!
Matka chć chora przez współczucie dla córki, wstała z krzesła i pobiegła do okna, i rozprawą nad powozem i końmi skończyła się pod tak złą wróżbą rozpoczęta rozmowa.
Pan Feliks chwilkę postał za drzwiami, ogarnęła go niezwykła jakaś odwaga, któréj