Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/227

Ta strona została uwierzytelniona.
219

chmurzyć — to przejdzie... Możem, doprawdy, a temu trochę winna... Elwira kazała mi sobie co najprędzéj poprawić suknią, a ja rano poszłam do kościoła, i opóźniłam się trochę... A! miała słuszność.
— Dla czegoż tego sama zrobić sobie nie mogła, kiedy jéj tak było pilno?
— Ale ja bo sama prosiłam oto... naparłam się... tak miło mi jéj czémś się przysłużyć, ona tak dobrą jest dla mnie... a tak słabe ma oczy.
Mówiąc to z największym pośpiechem, minkę miała wielce zafrasowaną, skłopotaną, zdawało się że więcéj daleko powiedzieć pragnęła, że jéj coś ciężyło, a zebrać się na wyznanie nie umiała.
Zamilkli oboje. Feliks poruszył ramionami.
— Mój opiekunie drogi! dodała po chwili ośmielając się dzieweczka całując go w rękę, mój ojcze kochany, kiedy mi się tak czasem pozwalasz nazywać, ja się obawiam żeś ty do mnie od nich przyszedł.... i mnie i tobie — nadewszystko tobie mogą to wziąść za złe, a twoja spokojność tak mi jest drogą....