Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/238

Ta strona została uwierzytelniona.
230

próżności, nie zawsze we dnie bywało w domu, w nocy sypiało pieszcząc ciałko we własném łóżku garderobianéj, pod jéj pawilonem, a co gorsza ubierało się przed toaletą p. Palmer i używało jéj pudru ryżowego, czego niewątpliwie zostały ślady... że kredencerz zjadał nie sam, ale w dobranem towarzystwie różne przysmaki, o których zmniejszenie obwiniano psy, koty, suszę, wilgoć i rozmaite kataklizmata piwniczne; że wreszcie osoba bardzo miła i bez przesądów, z którą pan Bzurski zostawał w ścisłych stosunkach, pod niebytność jego rozpaczą wiedziona zapewne, pocieszała się sam nasam pędząc godziny tęsknicą tkane z panem Edwardem, prostym lokajczykiem, człowiekiem czarnego wąsa, ale uczuć bardzo lekkich i niewiele wykształconych; co pana Bzurskiego niezmiernie na świat, ludzi i kobiety obruszyło, w pannie Adelajdzie wzbudziło uśmiech zadowolnionéj zemsty. Nie był jednak bez owoców w przyszłości ten powrót pani z Garwolina, gdyż zaledwie uspokojono się po pożegnaniach łzawych — wiele rzeczy w ostrzejsze wzięto