Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/241

Ta strona została uwierzytelniona.
233

rozpakowała się zupełnie i zdawała przyjmować z rezygnacyą jakąś konieczność spędzenia lata i jesieni w Warszawie, nie ruszając się z miejsca, co tém bardziéj dziwić musiało, że ją nawet kompromitowało w oczach świata. Osobie lepszego tonu, pytam jak zostać, kiedy wszyscy, u których bywa, z którymi żyje, wyjeżdżają? Oceńmy przynajmniéj ofiarę, a mierząc nią powody, dojdziemy do wniosku, że ważnemi być musiały.
Nie wiem jak do tak ważnych przyszło postanowień, ale panna Adelaida opowiadała o swéj pani, że od powrotu z tego niepojętemi skutkami brzemiennego noclegu garwolińskiego, poznać jéj nie mogła, i jakąś dziwną upatrywała w niéj zmianę. Wedle słów jéj p. Palmer w osobliwszym stanie umysłu i serca znajdować się miała.
Zwykle spokojna i pani siebie, teraz w ciągłych rozmysłach i jakimś niepokoju, którego nawet modlitwa uśmierzyć nie mogła, spędzała dnie i noce jakby czemś żywo zajęta a nieumiejąca stanowczo sobie poradzić. Kilka razy wydawała rozkazy najprzeciwniej-