Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/242

Ta strona została uwierzytelniona.
234

sze do podróży za granicę i pozostania w Warszawie, panna Adelaida schodziła ją płaczącą, z załamanemi rękami, kroczącą po salonach i dowiadującą się o ludzi i rzeczy, które ją wprzódy wcale nie zajmowały.
Utrzymywała nawet (zawsze jeszcze panna Adelaida, która była niesłychanie dyskretną, ale dla przyjaciołek od serca, nie mogła mieć sekretów), że parę razy Jenerałowa zerwała się przez sen z rękami do góry podniesionemi wołając z płaczem:
— Dziecię moje! moje dziecko!
Ale że Jenerałowa dzieci urzędowych nie miała, pokojówka domyślała się, iż wybuch ten stosował się do ubogich, których była gorliwą opiekunką, i dziećmi ich swemi przywykła niekiedy nazywać. Z resztą była to osoba, nawet w największych boleściach serca i strapieniach ducha, nie zdolna znijść z drogi przyzwoitości i obyczajów przyjętych w dobrém towarzystwie, i jakkolwiek może cierpiała, nie odmieniła ani na włos życia, które wiodła od lat kilku. Nabożeństwo, opieka nad zakładami, które osoby jéj stanowi-